Kiedy 1 czerwca FC Liverpool wstąpił na tron europejski, Jürgen Klopp powinien był tańczyć na stołach kabinowych jak gdyby się rozpędził. Świętując ze swymi graczami, wypuszczając świnię na zewnątrz, w końcu kierując presję całego sezonu na ryczącą imprezę. Właściwie.
„W momencie, gdy wygraliśmy Ligę Mistrzów, nie świętowaliśmy razem w garderobie”, Klopp spojrzał wstecz na zwycięstwo 2-0 nad Tottenham w Madrycie w ekskluzywnym wywiadzie z SOCCERSCORE i Goal, mówiąc: „Nie było tak, że nie chciałem. Ale byłem po prostu zbyt wyczerpany”.
Dopiero później, według 52-letniego Niemca, zobaczył w telewizji zdjęcia z obchodów zwycięstwa swoich zawodników. „Słyszałem to wszystko tylko kilka metrów dalej w kabinie trenera. Byłem całkowicie wykończony – a jednak: „Kiedy tam siedziałem, byłem bardzo szczęśliwy z powodu chłopców.
Jednym z najważniejszych elementów na drodze czerwonych do korony Europy był duch zespołu. Według Klopp, ten ostatni rozwinął się z niepowodzeń, takich jak ostateczne bankructwo Realu Madryt rok wcześniej.
„W każdym związku, w każdej przyjaźni, w każdym związku, w każdym związku z koleżanką z pracy czy w jakikolwiek inny sposób, zawsze ważne jest, jak to jest, gdy sprawy nie idą tak dobrze. I te chwile zbliżyły nas do siebie” – podkreślił Klopp. „Przegraliśmy finał, nawet trzy finały. A chłopcy nadal mogli patrzeć sobie w oczy”.
Klopp jest pod szczególnym wrażeniem rozwoju zespołu od czasu objęcia urzędu w Liverpoolu w październiku 2015 roku: „Kiedy tu przyjechałem, powiedziałem, że nikt nie lubi tej drużyny, nawet sama drużyna”, powiedział śmiejąc się. „Taka była rzeczywistość, ale dziś jest zupełnie inna. Chodzi o rozwój, o czas, o cierpliwość, jaką masz do chłopców”.
Mentalność była zawsze jednym z magicznych słów w kosmosie Klopp. Mentalność, bez której nigdy nie dałoby się dogonić w półfinale z FC Barcelona. Klopp wyjaśnia również swoje podejście w tym miejscu zbiorowym pomysłem: „Jak długo mogę trzymać jednym palcem krawędź góry, jeśli chcę tylko ratować własnym życiem? Nie wiem, może dziesięć sekund? Ale gdybym miał przy sobie syna, prawdopodobnie mógłbym tam zostać przez trzy dni. Przynajmniej w mojej wyobraźni. Zrobiłbym to dla niego, a nie dla siebie”.
Im więcej zdajesz sobie sprawę, Klopp wyjaśnia, co robisz dla innych ludzi, tym łatwiej jest przekraczać granice. „A moi chłopcy mają ten talent”, wyjaśnia. „Trzymaliby się na skraju góry przez cztery lata dla siebie nawzajem, bez wątpienia”. Postawa, którą były trener BVB celowo zaszczepia: „Jeśli zawodnik nie ma talentu piłkarskiego, nie mogę zmienić go w wielkiego zawodnika. Ale myślę, że mentalność jest czymś, co wszyscy ludzie mają w sobie”.
Temat potencjału rozwojowego odegrał również ważną rolę w transferach, których Liverpool dokonał w ramach Klopp: Mieliśmy tylko dwóch nowych graczy, w przypadku których myśleliśmy: „Dobra, muszą być absolutnym strzałem w dziesiątkę”. To byli Ali (Alisson Becker, red.) i Virg (Virgil van Dijk, red.)”. Na przykład dla Giorginio Wijnaldum, który przybył z Newcastle w 2016 r., czy Andy Robertson, który został zabrany z Hull w 2017 r., sprawy potoczyły się inaczej: „Właśnie spadli i przybyli do Liverpoolu. Było nam łatwo je zdobyć, ale nie było oczywistych transferów dla społeczeństwa. Musieliśmy pracować z tymi graczami, z nimi wszystkimi”.
1 czerwca w Metropolitano Wanda w Madrycie, zarówno Wijnaldum, jak i Robertson byli w Liverpoolu od jedenastu. A później również w środku, z szaleństwem zwycięstwa w kabinie, Klopp nie trafił. „Nie chcę robić już tych samych rzeczy, co w młodości, nie chcę być już w środku wszystkiego”, mówi. Więc zrobił sobie krótką przerwę. Prawdopodobnie najwspanialszy moment w jego dotychczasowej karierze trenerskiej.