Koronawirus wywołał spore zamieszanie w harmonogramie Serie A. Tak więc najlepszy mecz między Juventusem a Inter został rozegrany z tygodniowym opóźnieniem – ale z wyłączeniem widzów. Z sportowego punktu widzenia, był to otwarty pojedynek przez długi czas, ale wtedy Juve uderzył w lodowatym zimnie i nie chciał pozwolić, aby masło zsiadło z jego chleba. Po raz 174. Derby d’Italia znalazło się w porządku dziennym w niedzielę – ale to było coś bardzo szczególnego, bo nie było pod dobrą gwiazdą. Ze względu na epidemię korony we Włoszech, po raz pierwszy w historii tej pary nie dopuszczono do niej widzów.
Widmowe tło na boisku nie miało szczególnego wpływu na zawodników. Pod względem sportowym, dwa najlepsze kluby, które razem mogą pochwalić się 53 Scudetti, stoczyły ekscytujący i otwarty pojedynek na równych warunkach. Juve na początku był lepszy, pchając się w lewo przeciwko ciasno spakowanej ekipie mediolańskiej i był szczególnie niebezpieczny, jeśli chodzi o standardy. De Ligt (8., 22.), Matuidi (16.) i Bonucci (38.) nie mogli pokonać Handanovica w Interboxie.